miałby dosyć siły do pokonania Turnbulla i Micha razem.
Postać jego muszkularna wyrażała śmiałą, cyniczną, nieustraszoną zwierzęcość.
Krótka, obwisła twarz jego przypominała pysk angielskiego, brytana. Nos miał okrągły, szeroki, zadarty, usta niezmiernie szerokie, a oczy wystające z pod czoła płaskiego, pokrytego gęstym lasem kędzierzawych włosów.
Spojrzeniem przebiegł po zgromadzonych i dał znak głową Bob-Lanternowi..
— Podaj mi stołek Peg i przynieś rumu! rzekł potém. Nie lubię stać... No, przyjaciele, nie przeszkadzam wam. — Zabijajcie się jak uczciwe chłopaki... wypiję za wasze zdrowie.
Przybycie téj strasznéj osoby sprawiło jakąś niechęć między zgromadzonymi. Bal stracił swą wesołość. Mich i Turnbull zdawali się chcieć odroczyć bitwę.
— I cóż! odezwał się Bishop burker rzucając dwie gwineje w kurzawę między zapaśników, czy zaczynacie łotry?... Spieszcie się, po-
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/452
Ta strona została przepisana.