trem, — która skacząc jak kotka po kamieniach, dla uniknienia błota, zbliżyła się do fiakra.
Woźnica fiakru zsiadł także i otworzył drzwiczki.
Mała kobiéta dygnęła po trzykroć przed lady Joanną i przemówiła bardzo dziwacznym włoskim akcentem:
— Jestem najuniżeńszą sługą della vostra Altezza, i jeżeli mi pani raczysz dozwolić, ośmielę się zająć miejsce obok jéj dostojnéj osoby.
Lady Joanna B*** spojrzała zdziwiona na to żyjące stworzenie. Spodziewała się tragedyi, a przygoda zaczynała się jak farsa. W pewnych usposobieniach umysłu wszelka niespodzianka czyni ulgę. Lady B*** uczuła, że ciężar tłoczący jéj serce zmniejszył się nieco.
Tymczasem mała kobiéta lekko wskoczyła do fiakra i usiadła naprzeciw lady B***, nie bez niezliczonych powitań.
— Jo sono, jeżeli Vostra Eccellenza pozwolisz, hrabina Kantakuzenos, wdowa po rodzonym stryju Jego Świątobliwości Ojca naszego w Rzymie... La vostra emminentissima Eccellenza, może we mnie zupełne położyć zaufanie, bo il mio povero cuore żywi dla niéj realmente macierzyńskie uczucie.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/478
Ta strona została przepisana.