spuścił na drzwiczki firankę z czerwonej materyi dla oka nieprzenikliwéj.
Lady Joanny B*** powodowana instynktem zwróciła swe spojrzenie na drugie drzwiczki; ale zaledwie spostrzegła róg Gate-Street, gdy zręczne palce małéj kobiéty uprzedziły ją i druga podobna firanka, równie nieprzezroczysta, zupełnie przeszkodziła wciskaniu się dziennego światła.
Lady Joanna B*** przerażona wsunęła się w głąb powozu. Nagle ujrzała się rozłączoną z tym światem żyjącym, pełnym słońca, światem zostającym pod opieką prawa i pod jéj protekcyą; teraz widziała się na łasce świata ciemnego i straszliwego, o którym często słyszała mówiących, i w który zaledwie chciała wierzyć, który jest nieprzyjacielem prawa i wszystkiego czém się prawo opiekuje.
A potém odzyskawszy odwagę przez zbytek obawy, podniosła się i chciała odsunąć firanki.
Palec małéj kobiéty, zimne i twarde jak kość słoniowa, wpoiły się w białe ciało jéj ramienia.
— Niech się Vostra Altezza tyle nie trudzi, rzekła mała kobiéta, nieprzyzwoicie jest, aby publiczność widziała w tak skromnym powozie szlachetne rysy della vostra Eccelenza.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/480
Ta strona została przepisana.