— A gdyby ci wrócono życie, jakie wiodłaś u twego ojca? zapytał.
— Moje życie! szepnęła piękna dziewczyna, moje dawne życie.
— Wrócę ci je, powiadam.
Zuzanna zdawała się wahać przez chwilę, ale po tém nagłém poruszeniu, wyrwawszy się z rąk Tyrrela, skoczyła ku rzece, mówiąc:
— Już ich było tylu co mi to obiecywali!... Nie... moje serce i moje ciało do niego należą!
— Ależ moje dziécię, ja nie chcę twego serca, ani twego ciała, zawołał Tyrrel; ja jestem ślepy!
Te słowa obiły się o uszy Zuzanny, w chwili kiedy już bujała się nad powierzchnią wody. Rzuciła się w tył.
— Ani mojego serca, ani ciała! powtórzyła: ślepyś!... a więc czegóż chcesz?
— Chcę twojéj woli.
Zuzanna pochyliła na łono swą piękną głowę.
— Jednego dnia, powiedziała cicho, padłam umierająca z głodu i trudu na progu domu kobiéty, która mię dopiero biła... W zamian mojéj wolności dała mi chléb, tylko chléb!... Jeszcze więc raz mogę być służącą.
— Przyjmujesz? zapytał Tyrrel.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/49
Ta strona została przepisana.