To mówiąc, podała lady Joannie swój flakonik do powąchania.
Un poco di corragio! dodała; vostra Eccellenza już najtrudniejsze przebyła.
Lady Joanna nie mówiąc ani słowa, pomimo bojaźni i odrazy poszła daléj krokiem śmiałym, pewnym.
Hałas coraz bardziéj się powiększał. Był to prawdziwy sabbat, który wnet wybuchł w całéj okropności, skoro tylko mała kobiéta otworzyła drzwi.
Lady Joanna pozatykała uszy, a potem wzięła ręce od uszu, aby bronić nos od nieznośnego odoru, który ją okropnie dusił.
Oczy jéj zamknęły się mimowolnie.
— Un pochissimo di corragio! powtórzyła mała kobiéta.
Lady Joanna z wysileniem odemknęła oczy.
Co widziała, co słyszała, co czuła, tego dokładnie opisać niepodobna. Czytelnik rzuciłby tę książkę, gdybyśmy pozwolili sobie skreślić to, choć w słabym tylko obrazie.
Są kolory, które potrzeba umieć rozrabiać[1].
- ↑ Mniemamy, iż winniśmy przypomnieć czytelnikowi, że w opowiadaniu naszém nie ma nic urojonego. Jakkolwiek niepndobnémi zdawać się mogą wszystkie szczegóły ogłoszono o wielkiéj rodzinie złodziei londyńskich, są one jednak historyczne i przerażająco rzeczywiste. Patrz niżéj notę o Czyśćcach.