Miejscem, do którego weszła lady B*** była wielka czworoboczna sala bez żadnych mebli. W okrąg długich ścian, widziano jakiś rodzaj barłogu, złożonego ze staréj, zbrudzonéj długim użytkiem słomy, któréj szczątki tu i owdzie tarzały się w gęstéj kurzawie, wszędzie pokrywającéj podłogę. Na tym barłogu rozciągali się mieszkańcy domu, brudni, wyschli, nędzni, wszelkiego wieku i płci. Były tam młode kobiéty, których głowy poprawnie zrysowane ręką Twórcy, nabrały pod wpływem występku niejakiéj oryginalności i oburzającego wyrazu; były młode dziewice ukształcone na wzór biédnéj Loo, które śpiewały leżąc pół nagie na cuchnącéj słomie, obok naczynia zawierającego zapewne jaki upajający trunek; były nakoniec stare baby, których odrażającéj powierzchowności nie podobna oddać żadnym znanym wyrazem.
Mężczyzn mniej tam było i nie tak obrzydłe wyglądali, bo poniżenie mężczyzny ma ściślejsze granice jak upadek kobiéty, stąd może że
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/491
Ta strona została przepisana.