Mała kobiéta wyprostowała się z tryumfującą miną.
— Wiedziałam, ze im potrafię nakazać milczenie, rzekła, jeżeli vostra Eccellenza raczy mieć nieco cierpliwości, wnet skończy się cała awantura. — Su[1], figluola del djavolo, pójdź tu.
Długa wychudła kobiéta wstała z barłogu i pospieszyła na to wezwanie. Włoszka powiedziała jéj kilka słów, a ta czyniąc to samo co niedawno woźnica fiakru, podniosła ją do otworu akustycznéj rury.
Mała kobiéta wetknęła tam swą głowę, upstrzoną koronkami i wstążkami.
— Słuchajcie! zawołała.
— Słuchamy, odpowiedziano.
— Dobrze, rzekła mała kobiéta, to ja, la contessa Kantakuzenos, chciałabym pomówić z kimeś tam na górze.
— Z kim?
— Z prostym dżentlemenem, bo przyprowadzam tu z sobą jednę lady, a nie potrzeba, aby się pokazywała Ich Wielmożności.
— Dobrze, odpowiedziano znowu.
- ↑ Skrócenie Zuzanny.