Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/500

Ta strona została przepisana.

— Dobrze Mandlin, cóż u djabła chytra kotko, moja przyjaciółko, przerwał kapitan, znamy nasze obowiązki, ty mała edycyo czarownicy... milady raczy mi wybaczyć, na paszczę piekła!
I zginając do połowy długą swą i sztywną postać podał krzesło.
Usiądź, kochana lady, rzekł daléj. — Niech mię Bóg skarze usiądź... Bywałem ja, niech mię szatan kołysze! u tylu księżeń i magnatek, żeby się w tym salonie nie pomieściły, i wiém jak postępować z kobiétami dobrego tonu. Siadaj także Mandlin, chytra małżonko pajaca, siadaj jeżeli chcesz... tam!... a teraz, na imię bozkie, niech mię piorun trzaśnie! mówmy o interesach. Czegóż chcecie?