puszczone. Mała kobiéta z największą uprzejmością dopomagała jéj odwiązać woal.
— La vostra Altezza, rzekła, raczy przebaczyć tym małym ostrożnościom, nie mówię, dla tego czynionym, iżbyśmy w niéj nie pokładali najzupełniejszego zaufania, ale że przypadek mógłby zdarzyć... kiedy tymczasem w ten sposób vostra serenissima Eccellenza, nie widziała przystępu do naszego domu, i nie będzie mogła mimowolnie nawet z niczém się wygadać.
Fiakr jechał blizko godzinę. Mała kobiéta to mówiła, to znowu milczała, ale lady Joanna na to nic nie zważała; doznawała ona pewnego rodzaju ciągłego otrętwienia. W wyobraźni jéj wrzało gwałtownie wszystko co widziała.
Nakoniec fiakr stanął; podniesiono czerwone firanki. Było to już przed mieszkaniem lady Joanny, która siedząc nieporuszona, zdawała nic nie widziéć.
— Jeżeli vostra Eccellenza chce wysiąść, rzekła mała kobiéta nizko się kłaniając, oto jéj pałac.
Lady Joanna nie ruszyła się.
La contessa Kantakuzenos wzięła jéj rękę, którą lekko uścisnęła.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/506
Ta strona została przepisana.