— Milord jest na górze, dopiéro go wprowadziłam... Czy mam księżnę panią zameldować młodéj księżnie?
— Nie... idź do mego pokoju: ubiorę się.
Hrabina Kantakuzenos, która zarazem była księżną dc Gèvre, co nie przeszkadzało jéj także być kuglarką Mandlin, jak ją nazywał zacny kapitan Paddy O’Cbrane, weszła na piętro zamieszkane przez swą siostrzenicę, wdowę po zmarłym i nieodżałowanym księciu Filipie de Longueville. Zamiast jednak udać się przez drzwi główne, weszła bocznémi w wązki korytarz, w końcu którego znajdował się ciemny gabinet. Naprzeciw drzwi tego gabinetu widziano wątpliwe światełko przebijające się przez małe otwory w czarno zamalowaném szerokiém oknie.
Mała Francuzka przytknęła oko do jednego a tych otworów i ujrzała o trzy kroki od siebie, w sąsiednim pokoju, Briana de Lancester i księżnę, siedzących obok siebie na sofie.
— No, jak widzę, rzeczy nie źle idą! szepnęła.
— Cicho! ozwał się głos jakiś w cieniu.
— Ak! jesteś tu milordzie?... O czémże mówią tę gołąbki?
— Patrzą na siebie, odpowiedział milord.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/508
Ta strona została przepisana.