Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/521

Ta strona została przepisana.

brze... o! to rzecz niezawodna, dziwnie wyglądał... Biédna Marya!... Ale, mimo to wszystko, cóż znaczy list bez podpisu!... I dla czegożby Frank nie miał prawa, do licha! miéć miny, jaka mu się podoba.
Lady Campbell przyszła do niego w jednéj z takich chwil, i pośpieszyła się z wymówieniem wyrazu małżeństwo, który wówczas tak ważnym był w jego umyśle wyrazem.
— Nie mów mi o tym nędzniku Franku! zawołał lord Trewor, myśląc że małżeństwo i Frank były to rzeczy nierozłączne, gdy chodziło o jego córkę; niech umrę, jeżeli jego postępowanie nie jest w najwyższym stopniu obrażającém... obrażającém i nie do darowania milady!
— Jak to mój bracie?
— Jak to?... Tak, bardzo dobrze! jak to?... Będziesz go zapewne bronić, nie prawdaż?.. O niczém nie chcę słyszeć, milady... Jestem obrażony, obrażony najwidoczniéj.
— Ależ milordzie...
— Nie!... ja jestem obrażony moja pani.
— Ależ nakoniec mój bracie...