jesteś zapewne jedną z kuzynek pana Stefana... jedną z miss Mac-Farlane... Uczciwe, stare szkockie nazwisko, na honor... O! znam ja to wszystko... Pozwól pani na górę, proszę, i niech panią Bóg błogosławi jak wszystkich, co się interesują Percewalem!
Zuzanna czém prędzéj^korzystała z tego pozwolenia. Gdy weszła do pokoju, w którym leżał chory Frank, oko w oko spotkała się z ślepym Tyrrelem. Piérwszy to raz widziała ona twarz jego oświetloną dziennym blaskiem, mimo to od razu go poznała.
Tyrrel wlepił w nią nieruchomy i zagasły swój wzrok.
— Kto tam? zapytał po-cichu.
— Ta na którą czekasz, odpowiedziała Zuzanna.
Tyrrel zbliżył się do niéj i ujął za rękę.
— Moja córko, rzekł ostrożnie, ale dobitnie, wiész czego od ciebie żądają... Pamiętaj! nie wahaj się w chwili, w któréj potrzeba będzie działać, bo zginiesz!...
— Zawsze te groźby! przerwała Zuzanna.
— Można ci grozić moja córko, teraz kiedy jesteś szczęśliwą, rzekł ślepy z dobrodusznym uśmiechem; ah! powtarzam ci: do Tamizy da-
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/538
Ta strona została przepisana.