Od czasu do czasu jednak pierś jéj wzdymała się, i głębokie westchnienia wydobywały się z pod ciężaru tłoczącego jéj serce.
Wysiadłszy z powozu, wsparta na ramieniu ojca weszła do salonu. Byli tam lady Campbell i Rio-Santo, który przywitał Maryę zrezygnacyą pełną godności i boleści, a lordowi Trewor zimno się skłonił.
Lady Campbell spojrzeniem badała stroskane czoło brata, i skamieniałą twarz Maryi. — Odgadła wszystko.
— Milordzie, rzekł lord James do Rio-Santa porywczo i smutnie, dziś rano odmówiłem ci ręki méj córki, bom ją przyrzekł drugiemu. — Ten drugi, któregobym wolał na zięcia niż ciebie milordzie, zwrócił mi dane sobie słowo... w sposób, iż...
Lord James Trewor zastanowił się.
— Cóżem ci mówiła kochany markizie? zawołała lady Campbell; milord mój brat jest to stary żołnierz, a jego komplementa są czasem dziwaczne; ale widzisz, że na ostatek przychyla się do twego żądania...
— Pozwól pani! ja się nie oświadczam... miss Trewor jest wolna... niech wybiera małżonka i będzie szczęśliwą!
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/549
Ta strona została przepisana.