— Cicho! rzekł Bob; hałas sprowadza słuchaczy... Mówiłem więc, że laird czeka was w oberży pod Królem Jerzym, przy Temple-Gardens... Bądźcie gotowe moje piękne panny. Za kwandrans przyszlę po was fiakra... Nadewszystko zachowajcie się roztropnie.
— O jego życie powiadasz, zawołała Klara, odzyskując nakoniec mowę; mówisz że idzie o jego życie, o Boże!
— No, no... odparł Bob; możem trochę przesadził; ale jego interesa tak są zawikłane, biédny poczciwy człowiek!... W każdym razie, moje ładne panienki, obaczycie go, i jeżeli on uzna to stosowném, dowiecie się więcéj, niż ja wam powiedzieć mogę... Do widzenia miss Klaro; do widzenia miss Anno!... Ah! jakżeby moja tłusta Effie cieszyła się waszym widokiem.
I zmierzał do drzwi.
— Za dziesięć minut przyszlę wam fiakra, dodał jeszcze; nie mówcie nic nikomu moje panienki!... bo widzicie, to nie bagatelka... Ani słowa żywéj duszy!
Bob otworzył drzwi i z uroczystą miną położył palec na ustach; potém nagle twarz zmieniając przyjaźnie kiwnął głową obu siostrom i zniknął.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/559
Ta strona została przepisana.