kot tysiąca powozów nieustannie toczących się po ulicach Londynu.
Nic było to nic nadzwyczajnego. Słuch obu sióstr był zapewne przyzwyczajony do tego rodzaju dźwięków; ale są chwile, w których wszystko nastręcza nam powód do ponurych marzeń.
Anna i Klara z początku wesoło i wiele o ojcu rozmawiały, potem nieco o Stefanie i o owych miłych zamkach na lodzie, które młode dziewice tak zręcznie budować umieją; ale nareszcie samotność przy pomocy monotonnego koncertu, którego rozmaite części opisać usiłowaliśmy, sprawiły, iż nieznacznie posmutniały. Jakieś boleśne przeczucie przytłoczyło ich serca.
Pokój w którym się znajdowały był obszerny. Wielkie łóżko z firankami, kilka krzeseł, stół i biurko staroświeckiego kształtu, stanowiły cały sprzęt tego pokoju i uczyniły go tém obszerniejszym. Noc była ciemna, a jedna tylko świeca rzucała wątły blask, tém słabszy, że ciemne ściany żadnego nie dawały odbicia.
Klara ponura i zamyślona z roztargnieniem spoglądała na okna, w których przerwami odbijały się ognie statków poruszanych parą. Anna w istocie zatrwożona, ale nie śmiejąca ska-
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/570
Ta strona została przepisana.