Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/572

Ta strona została przepisana.

Wtém coś przy drzwiach zaszeleściało, a biédna dziewica drżąc przytuliła się do siostry, któréj szlachetne czoło nie postradało spokojności.
Drzwi otworzyły się i weszła mistress Gruff uzbrojona najprzyjaźniejszym swym uśmiechem, a z nią wszedł także master Gruff, którego straszliwa twarz zdawała się być pokryta nową warstą złego humoru.
Mistress Gruff niosła rosół; master Gruff zaś trzymał w ręku dzbanek szkockiego piwa, którego piana zdołałaby obudzić narodowe uczucie w mieszkańcu równin od trzech dni zmarłym.
— I cóż! moje piękne panienki, rzekła mistress Gruff z miluchnym ukłonem, laird coś długo daje na siebie czekać. Przyrzekł nam, że wróci najpóźniéj o godzinie szóstéj... dziwna rzecz dla czego nie przybywa.
— Dziwna rzecz! mruknął master Gruff wlepiając w Annę wielkie swe czerwone oko.
— Mój przyjacielu, czule powiedziała mistress Gruff, milcz... postaw dzban... i idź precz!
Poczciwiec natychmiast wykonał ten rozkaz.
— No, no, moje ładne panienki, wesoło dodała oberżystka, skoro mąż jej wyszedł, laird