samotnéj godzinie, wzrastało w jéj wyobraźni i przybrało kształty prawdopodobieństwa.
Mówiono pod ów czas o tajemnych porwaniach, o bezbożnych napaściach, a straszne wieści o burkerach, rezurrekcyonistach i innych spekulantach śmierci, bardzo często zakłócały sen młodych dziewic.
Klara więc miała niejaki powód do obawy, bo znajdowała się wraz z siostrą w nieznanéj oberży i zaprowadził je tam człowiek niewątpliwie bardzo podejrzany; ale obawa długi czas nie mogła pokonać jéj szlachetnéj natury, i Klara wkrótce ją przemogła. Na to dostatecznym był dla niéj jeden rzut oka na siostrę. Biédna Anna, złamana niepewną obawą, zwiesiła swą piękną główkę i zdawała się blizką omdlenia.
Klara ujęła jéj zimną rękę i lekko w swoich dłoniach ścisnęła.
— Myślałby kto, że jesteśmy w głębi jaskini łotrów, szepnęła; chciałam przekonać się, czy śmielszą teraz jesteś jak przed tm Anno... Uspokój się... jesteśmy tu równie jak w domu bezpieczne... Ah! jakżeby się Stefan śmiał, mała swawolnico, gdyby cię widział tak drżącą!
Anna podniosła głowę mniemając, że Klara już się nie boi, a to wróciło jéj wnet całą odwagę.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/578
Ta strona została przepisana.