Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/586

Ta strona została przepisana.

— Mój przyjacielu, odezwała się mistress Gruff, lepiéj ty milcz... Jego Wielmożność ma prawo wybrać sobie pokój, jaki mu się podoba... Bądź pan trochę cierpliwy, panie Mac-Farlane... Za małe półgodziny... Czy mam panu tymczasem przynieść jaki posiłek?
— Będę jadł w moim pokoju, odpowiedział laird; niech się spieszą twoi ludzie, moja pani!
— Cały mój dom jest na rozkazy Waszéj Wielmożności, dodała mistress Gruff, któréj niewzruszonéj uprzejmości nic zakłócić nie mogło; biegnę i powracam panie Mac-Farlane... cały interes najwięcéj kwadrans potrwa.
Wstała i przechodząc mocno uszczypnęła męża w ramię, że aż stęknął z boleści.
— Staraj się go zabawić szepnęła mu do ucha, a jak kaszlnę przychodź na górę.
Master Gruff skinął głową na znak posłuszeństwa.
Angus Mac-Farlane usiadł na stoiku, który dopiéro opuściła oberżystka i przysunął się do ognia.
Laird obie ręce założył za kolana. Głowę zwiesił. Nieruchomém okiem zdawał się ścigać gęsty, zielonkawy dym wybiegający z komina,