Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/59

Ta strona została przepisana.

naprawienia błędu ciężkiego, pojedynek nie jest dostateczném, a często szyderczém lekarstwem. Przytoczył więc sobie argument godny Oxfordzkiego Iicencyata: X*** obraża moją najdroższą stronę; wyzywam go; on mię zabija, będęż pomszczony?
To rozumowanie Stefana nabrało nowéj siły. Indiwiduum oparte o kolumnę, to w obecnéj chwili X powyższéj zagadki, zdawało się być wzorem giętkości i siły muszkularnéj. Był to, jak się przynajmniéj zdawało, trzydziestoletni mężczyzna, wyniosłych i arystokratycznych kształtów. Ubiór jego, odznaczający się doskonałą prostotą i zarazem wybornym gustem, podobnym był do ubioru zwolenników mody. — Twarz zaś przedstawiała znakomity typ męzkiéj i bystrym obdarzonéj umysłem piękności; wysokie, szerokie i bez zmarszczek czoło, przecinała w podłuż lekka szrama, prawie niedostrzegalna, kiedy fizjonomia jego była spokojna. Niedbale oparty o kolumnę zdawał się usypiać i we śnie ścigać radośne jakieś marzenie; a na twarzy jego odbijało się mnóstwo ulotnych, lecz przyjemnych wrażeń.
Stefan długo mu się z gniewem przypatrywał. Młody doktor wiedział że jest przystoj-