tężył wzrok usiłując jeszcze co zobaczyć. Ale w téj saméj chwili porwany zwykłym pociągiem do dziwacznych myśli, zapytał się, czy to nie jest przywidzenie.
I cóż oznaczało to przywidzenie? Bezwątpienia okropne jakieś niebezpieczeństwo...
Postąpił, ale nie ku biédnéj Annie, lecz ku drzwiom, i chciał biedź do Cornhill, aby stanąć między córkami a urojoném niebezpieczeństwem.
Mistress Gruff, zmięszana zrazu krzykiem lairda, oznajmującym bezskuteczność jéj postępku, rychło odzyskała odwagę i, widząc że laird stoi nieruchomy, pospieszyła znowu do otworu, wyrwała linę z rąk męża i blok wnet zaczął się obracać.
Anna spadła jak massa na dno łodzi.
— Do miliona piorunów! zawołał Bob przyczajony, domyślając się, ze na górze musiało zajść coś nadzwyczajnego; — ten łotr Gruif rzuca tém jak paczką gałganów...
— Pływaj! żywo zawołała oberżystka.
I ciężka klapa zamknęła się z łoskotem.
Na odgłos zapadającej klapy Angus Mac-Farane zadrżał i odzyskał uczucie rzeczywistości.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/607
Ta strona została przepisana.