Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/627

Ta strona została przepisana.

Angus ciężko chrapał. Bob niepuszczając mu gardła, które dusił żelaznemi swemi palcami, gwałtownie pochylił głowę Angusa ku brzegowi łodzi i kilka razy uderzył nią o drzewo.
A potém podniósłszy odurzonego lairda na krawędź statku, puścił mu gardło i pochwycił go za nogi. Ciało lairda zesunęło się i martwe wpadło w Tamizę.
— Oho! tą razą już nie powróci, mruczał Bob chwytając za wiosło, aby czém prędzéj oddalić się od miejsca bitwy. No, obaczmy teraz małe.
Anna nie obudziła się; Klara nie spała, ale leżała w łodzi pozbawiona wszelkiego czucia.