— Za pośrednictwem dającéj się wytłumaczyć reakcji, zwolna ciągnął daléj doktor, serce jéj buntuje się, a ostatecznie Frank Percewal...
— Czy tak mniemasz w istocie?
— Jestem o tém jak najmocniéj przekonany, milordzie. Po tém co dziś zaszło, małżeństwo twoje milordzie z miss Maryą jest rzeczą nieodzowną, stanowczą...Ale w téj saméj chwili miss Marya myśli o Franku; miss Marya skołatana wzruszeniami, których jéj słaby temperament znieść nie może, miss Marya umierająca...
— Umierająca mości panie! zawołał Rio-Santo bledniejąc.
— Umierająca, milordzie... to jest, może się za daleko posuwam. Miss Trewor w takim stanie może przeżyć jeszcze kilka miesięcy.
— Przekleństwo! wrzasnął Rio-Santo z gniewem i boleścią; dla czegóż to biédne dziécię znalazło się na méj drodze?
— Miss Marya, mówiłem, zaczął znowu doktor obojętnie i spokojnie, żyje cała myślą o tym młodym Franku Percewal... Miłość ku niemu utrzymuje ją, ale też i zabija... Ah! milordzie, przewyborny to, ale i trudny rodzaj choroby, a przytém w najwyższym stopniu lekarza interesujący!
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/646
Ta strona została przepisana.