Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/656

Ta strona została przepisana.
VII.
SAMOTNOŚĆ.

W tydzień po wypadkach, które opowiedzieliśmy, Zuzanna znajdowała się sama w swoich salonach i rozmawiała z Brianem de Lancester. W ręku trzymała książkę, a wilgotne jéj oczy błąkały się po soplach lodu zewnątrz wiszących u szyb okna.
W swéj postawie miała więcéj jak przedtém spokojności, w spojrzeniu zaś więcéj zastanowienia. Na piękném jéj czole malował się zawsze jednaki rozsądek, ale mniéj niepewności, i coś więcéj, że tak powiemy, ziemskiego. — Zdawała się bardziéj ulegać pospolitym warunkom. Można ją było lepiéj rozumieć: każdy jéj postępek, nie był już tyle zagadkowym.