Wreszcie czuła teraz i to coraz mocniéj ile nieszczęścia ukrywał w sobie świetny pozór nowego jéj położenia. W miarę jak poznawała świat, pojmowała próżnią i niebezpieczeństwa tego odosobnionego bytu, który jéj narzucono. Widziała, że jest kupioną i uwięzioną niewolnicą. Domyślała się, że ją otaczają tajemni szpiedzy, drżała na samą myśl, że co chwila nadejść może człowiek, co jéj jak pan rozkazywać będzie.
Pamiętała biédna dziewica scenę odegraną przy łożu Franka Percewal, i chociaż z tego powodu usiłowała stłumić w sobie głos sumienia, coś jéj jednak ciągle szeptało, że przyszła w pomoc niecnéj intrydze, i że pocałunek złożony na czole umierającego wiele łez wytoczył...
Wówczas szlachetna jéj dusza, nagle oburzona, doradzała aby zrzucić z siebie i podeptać nogami to skryte jarzmo. Ale Zuzanna mocno kochała, a przytém ludzie potężni, którzy Briana de Lancester do jéj nóg przywiedli, czyżby go niezdołali równie prędko zniszczyć, jak ją nagle podnieśli? Wreszcie czémże bez nich była... nieszczęśliwą istotą, w śmierci tylko ratunku szukać mogącą!
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/665
Ta strona została przepisana.