fantazyę. — Pochłaniał ją wzrokiem, jak przyszłą zdobycz, a zepsuty powodzeniem, nie pomyślał nawet o środkach odniesienia tryumfu.
Miss Trewor przez chwilę wahała się udzielić odpowiedzi na zapytanie Dyanny.
— Smutna jestem od chwili jego wyjazdu i i niecierpliwie oczekuję jego powrotu, rzekła nakoniec.
Rio-Santo zwolna napawał się harmonią tego głosu, którym wczoraj byłby pogardził. Podzielał jego słodycz, zachwycał się delikatnością jego dźwięku, bo ta delikatność kazała mu szukać w ciemnym zakątku pamięci jakiejś struny nietkniętéj od lat kilku, która zadrgała i wydała dźwięk zapomniany.
Poruszył się. — Miss Trewor obróciła się, a blade jéj lica zapłonęły, bo odgadła, że słyszano jéj odpowiedź. Potém przejęta na-nowo instynktem trwogi, która ją dawniéj już przejmowała na widok markiza, zadrżała od stóp do głów i ścisnęła dłoń Dyanny.
— Pójdź, rzekła, uprowadzając zdziwioną przyjaciółkę do salonów, w których dawano koncert.
Czyżby miał się wczołgać jaki wąż po za twój fotel? spytała wesoło miss Stewart.
Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/96
Ta strona została przepisana.