skoro i prawem wykluczeni zostali[1] i zarazem dowiadywali się że Pethias, dopóki jeszcze członkiem rady jest, zamierza lud nakłonić do uważania tych samych co Atheńczykowie za przyjaciół i wrogów, porwali się z miejsc swych pochwyciwszy krótkie miecze, i niespodzianie do domu rady wpadłszy, zabijają tak Peithiasa jak innych radzców i prywatnych do sześćdziesięciu; tymczasem kilku tego samego przekonania co Peithias będący uciekło na atticki trójrzędowiec jeszcze obecny w porcie. Po dokonaniu tego czynu rokoszanie zwoławszy Kerkyraeów oświadczyli że tak i najzbawienniej jest i teraz najmniej ulegną Kerkyraeowie niewoli Atheńczyków, toż żeby odtąd ani jednych ani drugich (ani Atheńczyków ani Korinthian) nie przyjmowali u siebie jak chyba na jednej łodzi sami zachowując się bezstronnie, co zaś więcej nadpłynie żeby za nieprzyjazne uważali. Jak zaś oświadczyli, tak i zdanie swe w prawo zamienić lud przymusili. Wyprawiają zatem do Athen natychmiast posłów względem tego co się stało mających dać objaśnienie jakie im przygodziło, a tych co tamże się byli schronili (mających) nakłonić, żeby nic nie przydatnego (dla Kerkyry) nie poczynali, ażeby jakie ukarcenie za to (ze strony Atheńczyków) nie nastąpiło. Lecz gdy ci posłowie stanęli w Athenach, Atheńczykowie jako burzycieli pojmawszy, pospołu ich z tymi[2], których pozyskali, osadzili na Aeginie. Tymczasem zawiadujący u Kerkyraeów sprawami za przybyciem (właśnie) trójrzędowca Korintckiego i Lakedaemońskich posłów rzucili się na lud, i w bitwie pokonali go. Z nadejściem nocy lud na zamek i wzgórza ponad miastem chroni się, i tam zebrany osadził się, toż port Hylaicki trzymał; tymczasem tamci (przeciwnicy) rynek opanowali, kędy wielu z nich miało mięszkania, tudzież port przy nim będący, a ku stałemu lądowi zwrócony. Nazajutrz kilka drobnych harców stoczono, i na pola rozesłały obie strony niewolników powołując i wolność im przyrzekając, zaczém do ludu domowników większość przyłączyła się z pomocą, do tamtych zaś drugich ze stałego lądu posiłkujących ośmiuset. Po przedziale więc dnia jednego znowu do bitwy przychodzi, w której zwycięża lud i okolic przewagą i liczbą silniejszy: toż i niewiasty z tymi tu zuchwale społem jęły się dzieła ciskając z mieszkań cegłami i nad przyrodzenie wytrzymując zgiełk bitwy. Gdy nastąpił zatém popłoch około wieczora późnego, stronnictwo niewielu (oligarchów) ulą-
Strona:PL Tukidydes - Historya wojny peloponneskiéj.djvu/154
Ta strona została przepisana.