trzymawszy się w porcie (Kylleny dotąd) przypływają w liczbie pięćdziesięciu trzech; naczelniczył im Alkidas jak i uprzednio, a Brazidas jako jego współdoradzca społem płynął. Przybiwszy do Sybota portu na stałym lądzie razem z jutrznią pożeglowały na Kerkyrę. Kerkyraeowie z wielkim zgiełkiem, a potrwożeni i tem co wewnątrz miasta (się działo) i napływem (nieprzyjaciół), uzbrajali sześćdziesiąt łodzi a jak tylko którą uzbroili zaraz wyprawiali naprzeciwko wrogom, podczas gdy Atheńczykowie doradzali, aby im pozwolili najprzód wypłynąć a potém z wszystkiemi swemi (statki) sami nadżeglowali. Ponieważ więc naprzeciw nieprzyjaciołom wystąpiły pojedyńczo nawy Kerkyraeów, dwie z nich natychmiast zbiegły (do wrogów), a na drugich sami pomiędzy sobą płynący walczyli, i nie było żadnego ładu w tém co się działo. Ujrzawszy tedy Peloponnezyanie to zamieszanie dwudziestu statkami naprzeciw Kerkyraeom ustawili się, a resztę (naw) obrócili naprzeciw dwunastu łodziom Atteńskim, pomiędzy któremi dwie były Salaminia i Paralos. Owoż Kerkyraeowie ladajako i małemi oddziałami uderzając uciskani byli po swojéj stronie; lecz Atheńczykowie obawiając się większej liczby (naw Peloponnezyan), żeby okrążeni nie zostali wszystkiemi (łodźmi) razem wprawdzie nie napadli ani téż w czoło naprzeciw sobie ustawionych (nieprzyjacielskich), ale uderzywszy na skrzydło zatapiają jeden statek. Zatém w koło uszykowawszy się opływali ich i próbowali niepokoić. Spostrzegłszy to Peloponnezyanie naprzeciw Kerkyraeom ustawieni, i zatrwożeni, aby to (samo) co pod Naupaktem nie nastąpiło, spieszą z pomocą; i tak połączywszy się wszystkie razem łodzie Peloponezyan ruszają naprzeciwko Atheńczykom. Ci zaś już się cofali ku tyłowi sterując, i oraz pragnęli aby nawy Kerkyraeów przed niemi uchroniły się, podczas gdy oni jak tylko być może powoli ustępowali a przeciwko nim ustawieni nieprzyjaciele napierali.
Tak tedy bitwa ta morska zakończyła się z słońca zachodem, tymczasem Kerkyraeowie w obawie, aby na nich popłynąwszy przeciwko miastu jako zwyciężający wrogowie albo owych osadzonych z wyspy nie zabrali albo co innego nowego nie podniecili, tamtych z wyspy znowu do boźnicy Hery przenieśli, a miasta pilnowali. Tamci jednakowoż na miasto nie ośmielili się popłynąć acz przemógłszy w bitwie morskiej, lecz z trzynastu zabranymi łodźmi Kerkyraeów odżeglowali do stałego lądu, zkad wyruszyli byli do boju. Dnia następnego także przeciwko miastu nie popłynęli, chociaż wielkie zamieszanie w niém i trwoga panowały, i Brazidas to doradzał, jak powiadają, Alkidasowi, lecz nie miał równego głosu,
Strona:PL Tukidydes - Historya wojny peloponneskiéj.djvu/156
Ta strona została przepisana.