stał wedle danéj mu wyroczni èiże w Nemei ten los go spotka, razem z jutrznią ruszywszy pociągnął do Aetolii. Owoż zdobywa pierwszego dnia Potidanią, następnego Krokylejon, trzeciego Teichion, i zatrzymał się tamże i łupy do Eupalion w Lokridzie odesłał; postanowił bowiem resztę zawojowawszy w ten sposób na Ofionejów, gdyby nie chcieli się poddać, do Naupaktu wprzód cofnąwszy wyprawić się później. Tymczasem Actolów baczności nie uszły te przygotowania jeszcze kiedy je zamyślał Demosthenes, skoro też wojsko wtargnęło, z wielkim tłumem pospieszyli mu naprzeciw wszyscy, tak iż nawet ostatni z Ofionejów aż do Meliackiej zatoki ciągnący się, Bomiowie i Kalliejowie, przybiegli w pomoc. Atoli Demosthenesowi to samo (wciąż) raili Messeniowie co na początku: pokazując mu jak łacném jest Aetolów zawojowanie, zalecali dążyć jak najspieszniej na wsie a nie czekać ażby się przewszyscy zgromadziwszy czoło stawili, lecz aby co na ręku zawsze kwapił się zagarniać. On też usłuchawszy tychże i losowi zaufawszy, ponieważ mu się w niczem dotąd nie sprzeciwił, za Lokrami nie zaczekawszy, którzy powinni byli przyjść mu w pomoc (lekkozbrojnych bowiem miotaczy oszczepow najbardziéj nie dostawało), posunął się do Aegition i szturmem wziął (je) naszedłszy. Uciekła bowiem naprzód ludność iosiadła na wzgórzach ponad miastem wznoszących się; gdyż stało na poziomie wysokim oddalone od morza stadiów około ośmdziesiąt. Wtém Aetolowie – (a byli już pokwapili się z posiłkami do Aegition) – uderzyli na Atheńczyków i związkowych zbiegując z wzgórz różnemi strony i jęli razić pociskami, toż ilekroć nachodził obóz Atheńczyków, cofali się, a na ustępująckch znów napierali. I trwała przez długą dobę tego rodzaju walka, napadania się i cofania, a w obu razach szko98 dowali Atheńczykowie. Dopóki tedy łucznicy Atheńczyków mieli strzały i zdolni byli ich używać, opierali się Atheńczykowie; kłuci bowiem strzałami Aetolowie, ludzie lekkiego okrycia, trzymani byli w oddali; ale kiedy po zabiciu naczelnika łuczników ci się rozproszyli i sami wyczerpnęli na si łach przydługo jednakim znojem ściskani, a Aetolowie natarli i oszczepami dojmować zaczęli, wtedy zwróceni Athenczykowie pierzchać zaczęli, zaczem wpadając w parowy nie do przebycia i miejsca których położeń nieświadomi byli, ginęli; albowiem i przewodnik ich, Chromon Messeńczyk, tylko co zabitym został. Aetolowie tymczasem nie przestając ciskać oszczepów wielu tamże wśród ucieczki natychmiast chwytając, ile lud szybkonogi i lekkoodzian, wytracili, większą zaś liczbę z dróg obłąkaną i do lasu zapędzoną, zkąd nie było wyjścia, ogień podłożywszy dokoła spalili; jakoż wszelkiego kształtu
Strona:PL Tukidydes - Historya wojny peloponneskiéj.djvu/166
Ta strona została przepisana.