Strona:PL Tukidydes - Historya wojny peloponneskiéj.djvu/185

Ta strona została przepisana.
co nagli dopinać. Przyjmijcie atoli nasze wynurzenie nie nieprzyjaźnie[1] ani też jakobyśmy nie dość bystrych pouczać chcieli[2], ale raczej uważcie je za wezwanie świadomych do uchwalenia jak przynależy. Otóż pomyślność która was spotkała wolno wam pięknie zużytkować, zatrzymując co dzierzycie w mocy, a przybrawszy cześć i sławę, i (wolno wam) nie doznać tego co niezwykle jakieś dobro pozyskujący z ludzi: zawsze bowiem ci ku otrzymaniu więcej jeszcze nadzieją się unoszą dla tego że i chwilowo przeciw oczekiwaniu powodzenia doznali. Których atoli bardzo wiele przemian na obie[3] strony spotkało, ci słusznie i bardzo niedowierzającymi być powinni uśmiechom losu. Co i waszemu Miastu z doświadczenia i nam mianowicie jak naturalna nie jest pewnie niewiadome. Przekonajcie się téż o tem na nasze teraźniejsze nieszczęścia spojrzawszy, którzyśmy cześć największą Greków posiadając przybyli (dziś) do was, uprzednio sami prawomocniejszymi się uważając do dawania tego o co ninie was prosić przychodzimy. Jakkolwiek ani przez uszczuplenie potęgi nie ucierpieliśmy (nie popadliśmy w tę konieczność) ani przybytkiem większej rozzuchwaleni, lecz w niezmienionem zadzierzaniu zwyklej jedynie w obrachubach swych omyleni, co[4] wszystkim porówno przytrafia się. A więc niewłaściwą byłoby gdybyście dla tej oto teraz siły Miasta i tego co się do niej przyłączyło, mniemali że i zawsze przychylność losu będzie z wami. Roztropnymi wżdy są mężowie, którzy przymilenia losu zdradliwe bezpiecznie ugruntowali (ci to i niefortunnościom przytomniej pojrzą podobno w oczy) a sądzą, że wojną nie dopóki i o ile kto chce, zaprzątać się można, ale jak losy koleje ich wojen) naznaczają[5]. To też najrzadziej takowi szwankują, dla tego że pomyślnemu bojów przebiegowi nie dowierzając nie wbijają się (przeto) w dumę, a w chwili szczęścia najochoczej ręce do zgody podają. Co teraz wam o Atheńczykowie wybornie przystoi względem nas uczynić, miasto kiedyś później jeśli oto nie usłuchawszy (rad naszych) ulegniecie, a wielozmienną jest fortuna, utwierdzić w ludziach przekonanie że trafem (tylko) i teraźniejsze pomyślności opanowaliście, gdy wam (teraz) wolno bez niebezpieczeństwa mniemanie o mocy i mądrości swej na przyszły czas (u nich) pozostawić. Lakedaemończycy wzywają was do zawarcia z nimi przymierza i zakończenia wojny, ofiarując pokoju spólności broni i innej przyjaźni mnogiej i serdeczności wzajemnej trwałość, a domagając się za to tylko zwrotu mężów swoich z wyspy, owoż za zbawienniejsze uważając dla obojga narodów żeby nie stawiać rzeczy na próbę, czyby to tamci przemocą wydobyli się z niewoli za przybyciem jakiejści przypadkowej pomocy czy by też zmuszeni do poddania się srożéj ujarzmieni zostali. Sądzimy także że najzawziętsze nieprzyjaźnie przede wszystkiem zagadzają się trwale nie (wtenczas) kiedy ktoś odbijający napaść choć zwyciężywszy przeważnie (przecież) wymuszonemi przysięgi krępuje (przeciwników swoich) i nie w równych (już) położeniach zgodę kojarzy, ale kiedy jakkolwiek w mocy będący to uczynić, wedle łagodności a szlachetnością wroga zwyciężywszy przeciwko oczekiwaniu jego, z umiarkowaniem pojednywa się z nim. Dłużny bowiem już przeciwnik nie odbijać się orężem jakoby pogwałcony ale odwzajemniać szlachetnością, gotowszym jest przez wstyd dotrwać w tém do czego się (układami) zobowiązał. Toż skorzéj
  1. Schollasta rozumie: „nie jako od nieprzyjaciół“
  2. jak gdybyśmy dopuszczali brak rozeznania w was i dla tego was pouczali
  3. którzy i szczęścia i nieszczęścia doznali wiele
  4. t. j. omylanie się w rachubach
  5. którzy przymilenia jego (losu) bezpiecznie ugruntowali (ci to i niepowodzeniom przytomniej pojrzą pewnie w oczy), a sądzą że wojny postępują oleją nie tą którą ten i ów pragnie ale jakie im trafy ich naznaczają.