gólnie rozproszyły się. Leontinowie zaś natychmiast i związkowi z Atheńczykami naprzeciw Messenie jako pognębionéj pociągnęli, i uderzywszy Atheńczykowie od portu nawami sił doświadczali, lądowe zaś wojsko szło na miasto. Wszakże wypaść uczyniwszy Messeniowie i z Lokrów niektórzy pod Demotelesem, którzy po klęsce pozostali na załodze, ponieważ nadspodziewanie uderzyli w ucieczkę podają wojska Leontinów część większą i zabili wielu. Wzdy spostrzegłszy to Atheńczykowie i wyskoczywszy z naw ruszyli z pomocą, i wpędzili Messeniów napowrót do miasta, na pomieszanych natarłszy; zaczém i pogromnik wystawiwszy cofnęli się do Rhegion. Następnie Grecy Sicylijscy bez Atheńczyków na lądzie wojowali przeciw sobie wzajem.
Tymczasem w Pylos jeszcze oblegali zamkniętych na wyspie Lakedaemończyków Atheńczykowie, a obóz Peloponnezyan na stałym lądzie w miejscu pozostawał. Przytrudném wżdy było dla Atheńczyków to strażowanie dla niedostatku żywności i wody nie było bowiem jak tylko jedno źródło na zamku w Pylos, a to nie wielkie, więc przenurtowując większa liczba żwir ponad morzem pili, jaką wystawić sobie można wodę. Ścieśniło się też miejsce jako na małej przestrzeni obozujących, a z naw nie mających stanowiska przy wyspie jedne żywność po lądzie zdobywały na przemian, drugie na wysokiem morzu trzymały się. Zwątpienia atoli najwięcej czas przyczyniał nad obrachubę przeciągający się z korzyścią dla tych, których mniemali w dni kilka zdobyć na wyspie pustéj, a wody tylko słonéj używających. Zaradzili przecież temu Lakedaemończycy zawezwawszy aby na wyspę dowoził kto zechce i zboże zmielone i wino i sér i jaką bądź strawę, która oblężonym przydać się może, naznaczywszy wielką cenę srebra, a wprowadzającemu (te przedmioty) z Heletów wolwolność przyrzekając. Toż zwoziło i innych wielu narażając się lecz mianowicie Heloci, puszczający się od Peloponnezu odkąd się udało a dopływający jeszcze za nocy do miejsc wyspy ku wielkiemu morzu zwróconych. Najskwapliwiéj atoli do podróży upilnowywali czas dęcia wiatru w tamtą stronę; łacniéj bo straż trójrzędowców omylali, ilekroć zawiew był od wielkiego morza; gdyż niesposób było (wtedy) tamtym obsaczać, a tymtu nieoszczędny[1] przepływ się nastręczał, przybijali bowiem na łodziach zapłaconych, a około dopływów[2] wyspy strażowali ciężkozbrojni Lakedaemońscy. Którzy atoli tylko w ciszę morską się narazili, ci pochwytywani byli. Dopływali téż od portu pływacy podwodni, na sznu-