Strona:PL Tukidydes - Historya wojny peloponneskiéj.djvu/196

Ta strona została przepisana.

czycy, prawi, rozkazują wam o sobie samych radzić, niczego sromotnego nie dopuszczając się. Oni tedy pomiędzy sobą naradziwszy się poddali broń i siebie samych.

I przez ten dzień i nadchodzącą noc pod strażą trzymali ich Atheńczykowie; następnego Atheńczykowie pogromnik wystawiwszy na wyspie przygotowali co potrzeba do odpływu, a mężów ujętych naczelnikom trójrzędowców rozdali pod straż, Lakedaemończycy zaś herolda przysławszy trupów zebrali i uwieźli na ląd stały. Poległo atoli na wyspie i żywcem schwytanych zostało tylu: otóż ciężkozbrojnych przeprawiło się było tamże czterystu dwudziestu ze wszystkiem, z tych żywych uprowadzono mniej ośmiu {{Roz|trzyst}u, reszta zaś poległa. A Spartiatów pomiędzy tymi było żywych około stu dwudziestu, Atheńczyków przecież nie wielu zginęło, walka bowiem nie placową[1] (σταδία) była. Czasu zaś wszystkiego, przez który owi mężowie na wyspie oblegani byli od bitwy morskiej aż do boju na wyspie, ośmdziesiąt i dwa dni upłynęło. W tych przez dni około dwadzieścia, w których posłowie o pokój odeszli do Athen zaopatrywani byli w żywność (przez Atheńczyków), w następnych przez wpływających ukradkiem karmieni byli. Owoż znajdowało się jeszcze zboże na wyspie i inne pokarmy zabrano; naczelnik bowiem Epitadas oszczędniej każdemu wydzielał jak zapas dozwalał. Atheńczykowie tedy i Peloponnezyanie cofnęli się z wojskiem od Pylos każdy do domu, a Kleona jakkolwiek nieco na szaleństwo zakrawające przyrzeczenie udało się: w przeciągu bowiem dwudziestu dni przyprowadził owych mężów, jako się był zobowiązał. Zadne też zaprawdę ze zdarzeń wojny (obecnej) mocniej przeciw oczekiwaniu Greków nie wypadło nad totu: po Lakedaemończykach bowiem żądali aby ani głodem ani żadną ostatecznością do złożenia broni skłonić się nie dali, ale zatrzymując ją i walcząc jak podołają umierali raczej. To téż nie dowierzali aby składacze broni podobnymi byli poległym, a któryś ze związkowych Atheńskich razu pewnego później zapytał przez złośliwość jednego z ujętych na wyspie „iżali ich polegli byli mężami pięknymi i dzielnymi“, na co tamten mu odrzekł „że wiele wartałoby wrzeciono“,[2] oznaczając (przez to) strzałę, „gdyby wyróżniało dzielnych“, przez co napomykał iż kto się znajdował wśród kamieni i pocisków ginął (bez różnicy)[3]

  1. raczej rozgrom jak właściwa bitwa.
  2. oznaczano tym wyrazem i drzewce strzały lub oszczepu, ale myślą też inni że Spartańczyk ze wzgardą tu wyraził się o Atheńczykach, którzy na Pylos nie w zwartej walce, ciężkozbrojni naprzeciw ciężkozbrojnym, lecz podjazdami lekkozbrojnych tylko napastowali hoplitów Lakedaemońskich.
  3. albo: To téż żaden z wypadków tej wojny mocniej nie omylił oczekiwania Gre-