w nocy, i razem z jutrznią płynąc widzą Kerkyraeów nawy na wysokości morza i ku nim żeglujące. Jak tylko więc ujrzeli się wzajem, ustawili wraz naprzeciw, owoż prawe skrzydło Kerkyraeów dziesięć naw attickich, dalszy zaś szyk cały wypełnili sami, trzy gromady (corps) naw uczyniwszy, którym z osobna jeden z trzech naczelników dowodził. Tak oto uszykowali się Kerkyraeowie, Korinthian zasię prawe skrzydło zajmowały Megarejskie łodzie i Amprakiotskie, środek zaś reszta sprzymierzeńców każdy na swojém miejscu, lecz lewe skrzydło sami Korinthianie najlepiéj żeglującemi nawy naprzeciwko Atheńczykom a prawemu (skrzydłu) Kerkyraeów obsadzili.
Zmięszawszy się zatém, skoro znaki wojenne po obóch stronach podniesiono, bój na wodach stoczyli, mnogich ciężkozbrojnych mając jedni i drudzy na pokładach, mnogich łuczników i kopijników, starodawnym trybem nie dość umiejętnie jeszcze przyrządzeni. Otóż była ta bitwa wodna zaciętą, acz sztuką nieporówno, ale po większej części do walki lądowéj zbliżona. Jak tylko bowiem już rzucili się na siebie, nie łacno rozejmowali się dla wielkiej liczby i natłoku naw a więcej licząc na zwycięztwo przez ciężkozbrojnych na pokładzie, którzy w mocném stanowisku potykali się z sobą podczas gdy łodzie wypoczywały; przepływań téż między nieprzyjacielskiemi szyki[1] wcale nie było, ale raczej zapałem i siłą łamano się jak biegłością. Wszędzie tedy zgiełkiem i zamieszaniem była bitwa ta morska, w której nawy attickie wspierające Kyrkeraców, ilekroć ci gdzie byli naciśnięci, trwogę wrażały przeciwnikom, w bój się atoli nie wdawały, ponieważ naczelnicy obawiali się przykazu Atheńczyków. Najwięcej cierpiało prawe skrzydło Korinthian. Kerkyraeowie bowiem dwudziestu nawami zmusiwszy ich do ucieczki i puściwszy się w pogoń za rozproszonymi na stały ląd aż do obozu ich zapłynęli i z łodzi potém wyskoczywszy popalili namioty puste a własność zrabowali. Tutaj więc Korinthianie i ich związkowi porażeni zostali a Kerkyraeowie przeważyli; lecz kedy sami się znajdowali Korinthianie, na lewem skrzydle, tam o wiele przemogli, skoro Kerkyraeom owe dwadzieścia statków, od mniejszéj na razie siły bojowej, w pogoń zapędzonych ubyło w bitwie. Tymczasem Atheńczykowie, widząc Kerkyraeów przygnębionych, z większém już nieoglądaniem się na nic dopomagali, z początku wprawdzie tylko tak odbijając się aby nikogo nie zaczepić bezpośrednio; ale skoro jawny nastąpił pogrom Kerkyraeów a Korinthianie napierali gwałtownie, wtedy już wszelki jął się dzieła i nie było żadnéj różnicy, lecz zbiły się rzeczy do téj ostateczności iż wzięli się w zapasy Korinthianie z Atheńczykami.
- ↑ Dla obłamywania rudłów łodzi i uszkadzania od boku.