złożą pod warunkiem iż żaden nie utraci życia, ani gwałtownym sposobem ani w więzach ani usunięciem najnieodzowniejszéj strawy. Tedy poddali się wszyscy w liczbie sześciu tysięcy, tudzież pieniądze które mieli wszystkie złożyli zrzuciwszy na odwrócone tarcze, a napełnili niemi cztery tarcze. Tych natychmiast odprowadzono do miasta; Nikias tymczasem i jego szeregi dnia tego przybywają ponad rzekę Erineos, którą przekroczywszy pod jakąś wyżynę osadził obóz.
Lecz Syrakuzanie nazajutrz zaraz dognawszy go oznajmili mu że wojownicy pod Demosthenesem poddali się, nakazując aby i on to samo uczynił; Nikias nie dowierzający temu wyjednywa pozwolenie wysłania jeźdzca dla przekonania się. Kiedy tenże szybko oddaliwszy się doniósł z powrotem że tamci istotnie poddali się, oświadcza Nikias przez herolda Gylippowi i Syrakuzanom iż jest gotowy w imieniu Athenczyków ugodę zawrzeć (téj treści), ze ile wyłożyli pieniędzy na obecną wojnę, te im zwrócą (Atheńczykowie), za co obowięzują się Syrakuzanie wojsko pod nim (Nikiaszem) zostające puścić wolno; dopókiby zaś owe pieniądze powrócone nie zostały, przyrzekał Nikias mężów Atheńskich stawić im jako zakładników (w zakład), jednego za każdy talent. Ale Syrakuzanie i Gylipp nie przyjęli tych warunków, lecz napadłszy i obstąpiwszy ze wszystkich stron miotać jęli pociski i na tych tu wojowników aż do późna. Cierpieli zasię i oni tu zboża i innych zapasów niedostatek. Jednak przecię nocy upilnowawszy ciszę zamierzali ciągnąć dalej. Owoż podejmują już broń, kiedy Syrakuzanie spostrzegają to i paean zaśpiewali. Przekonawszy się więc Atheńczykowie że nie uszli baczności, złożyli znów broń na ziemię prócz trzystu około mężów: ci pomiędzy strażami wrogów przedarłszy się na przebój, ciągnęli nocą kędy zdołali. Nikias tymczasem dopiero kiedy dzień nastał wiódł znowu wojsko; a Syrakuzanie i związkowi nacierali tym samym trybem co dawniej, ze wszech stron miecąc strzały i oszczepy w zastęp. Owoz Atheńczykowie pospieszali do rzeki Assinaros, już to gnębieni od z pozewsząd rzucającej się na nich z przewagą tak jazdy mnogiéj jako i innego motłochu; ponieważ mniemali że łatwiej im już jakoś będzie (pójdzie) skoro tylko przekroczą tę rzekę; już też nękani znojem pochodu i ugaszenia pragnienia żądzą. Kiedy nareszcie przybyli nad rzekę, rzucają się w wodę bez żadnego już ładu, ale każdy z osobna przeprawić się przez nią sam pierwszy pożądając, tymczasem nieprzyjaciele tuż nad głowami trudném już przebycie jej sprawiali; gromadnie bo
Strona:PL Tukidydes - Historya wojny peloponneskiéj.djvu/397
Ta strona została przepisana.