Mindaros tymczasem i nawy Peloponnezjan z Chios zaopatrzywszy się w zboże na dwa dni, tudzież wziąwszy od Chijów po trzy czterdziestki[1] każdy żołnierz Chijskie, trzeciego dnia spiesznie poszły pod żagle z Chios na wysokie morze, aby nie natknąć się na nawy w Eresos, ale po prawej Lesbos mając płynęły ku stałemu lądowi. Zaczem zawinąwszy na Fokaeów ziemi do portu w Karteriach i zaobiadowawszy, popłynąwszy następnie wzdłuż Kymaeów ziemi wieczerzają w Argennuzach na stałym lądzie, na placu naprzeciw położonym Mytilenie. Ztąd znów jeszcze w późną noc mimo brzegów popłynąwszy, i przybywszy do Harmatus na stałym lądzie naprzeciwko Methymny, zaobiadowawszy, zatem spiesznie dalej wzdłuż pożeglowawszy mimo Lektos Larissy Hamaxitos i tu położonych okolic, zapływają nareszcie do Rhoiteion już (tworzącego część) Hellespontu, przed środkiem nocy. Niektóre przecież z naw tych i do Sigejon przytarły i do innych punktów tych tu okolic. Atoli Atheńczykowie pod Sestos na ośmnastu nawach stojący, kiedy im i znaki ogniowe oznajmiły i spostrzegli mnogie naraz ognie w nieprzyjacielskiej krainie ukazujące się, przekonali się iż Peloponnezjanie wpływają do Hellespontu. Owoż tejże jeszcze nocy, jak tylko mogli najspieszniej, przytarłszy do Cherzonnezu opłynęli ku Eleaeuntowi, pragnąc umknąć na szeroką wód przestrzeń przed nieprzyjaciół nawami. Jakoż owych jedenastu naw pod Abydem baczności uszli, chociaż straży tychże zalecone było przez napływ przyjazny[2] aby pilne na nich oko mieli, gdyby czasem wypływać chcieli; lecz przed nawami pod Mindarosem które z rozbłyskiem jutrzni zobaczyli acz natychmiast pierzchając Atheńczykowie, przecież nie ubiegli pogoni wszystkiemi nawy, ale większa liczba tychże wprawdzie do Imbros i Lemnos uchroniła się, cztery atoli na ostatku płynące ujęte zostały mimo Elaeuntu. Owoż jednę z tych nabiegłą na mieliznę pod świątynią Protezilaja razem z ludnością zabierają Peloponnezjanie, dwie drugie bez ludzi; czwartą nareszcie przy Imbros także próżną palą. Po tém zdarzeniu pospołu z nawami co się z Abydos przyłączyły i innemi, razem ośmdziesięciu sześciu, Peloponnezjanie obległszy Elaeus tegoż dnia jeszcze, gdy się nie poddał, odpłynęli znów do Abydos.
Atoli Atheńczykowie oszukani przez zwiady a nie przypuszczający aby uszedł ich baczności przepływ naw nieprzyjacielskich, ale w pokoju tłukący mury miasta, skoro dowie-