Strona:PL Tukidydes - Historya wojny peloponneskiéj.djvu/47

Ta strona została przepisana.

lamy się i nieszczęściami mniéj od innych ugiąć dozwalamy; toż łaskotaniem przez pochwały zajątrzających nas do dzieł groźnych przeciw przekonaniu nie dawamy się porywać, a kiedy nas kto dotkliwym wyrzutem niekiedy podraźnia, nie więcéj tém obruszeni dopuściliśmy się uwieść. Wojennymi i zdrowej rady mężami przez nadobny układ wnętrzny stawamy się, tamtymi ponieważ wstyd z roztropnością najściślej się łączy, a z wstydem hańby dzielność duszy; mężami zaś zdrowej rady (jesteśmy), ponieważ za prosto wychowywani jesteśmy aby się ponad prawa wynosić, a przy surowości za stornie aby im nie być posłusznymi, owoż ponieważ nie w nieprzydatnych rzeczach zbyt biegli jesteśmy, aby przysposobienia wrogów mowami płynnie karcąc nie w równéj mierze napierać na nie czynem, ale aby sądzić, że i zamysły sąsiadów podobne są naszym i przydarzające się trafy losu nie do rozcinania słowem. Zawsze więc naprzeciw przeciwnikom naszym jako przeciw dobrą radą ubezpieczonym czynem się sposóbmy; i nie na ich możebnych uchybieniach zasadzać trza nam nadzieje, ale ponieważ sami wszystko pewno naprzód opatrzyliśmy. Znacznéj téż różnicy dopuszczać nie należy w człowieku a człowieku, a sądzić że najtęższym jest ten, który się w największych uciskach wykształcał.“ Tych więc, które ojcowie nam przekazali, ćwiczeń, a sami w każdym względzie wzmagani przez nie pielęgnujemy, nie porzucajmy, ani też porwani niecierpliwością w szczupłéj dnia części o wielu ludzi ciałach, majątkach, miastach i sławie stanówmy, ale w pokoju. Dozwolone wzdy to nam więcej jak innym dla mocy naszéj. Do Atheńczyków zatém wyprawcie posłów względem Potidaei, wyprawcie oraz względem tego w czém związkowi pokrzywdzonymi się być powiadają, ile że sami gotowi są zdać z tego liczbę; przeciwko zaś ofiarującemu to nie jest prawnie iść jakoby naprzeciw krzywdzicielowi. Lecz przysposabiajcie i wojnę zarazem. Tak bowiem najsilniej stanowić będziecie a przeciwnikom najgroźniej.“

Owoż Archidam w ten sposób przemówił; tedy wystąpił Sthenelaidas jako ostatni, jeden z Eforów podówczas, i wśród Lakedaemończyków tak się odezwał.
„Słów obfitych Atheńczyków nie rozumiem, nachwaliwszy się bowiem mnogo, nigdzie przecież nie zaprzeczyli aby związkowych naszych nie krzywdzili i Peloponnezu; jakkolwiek jeśli naprzeciwko Medom okazali się dzielnymi podówczas, przeciwko nam zaś niegodziwymi teraz, na podwójną karę zasłużyli, kiedy w miejsce dobrych złymi się stali. My natomiast podobnymi sobie jak wtedy i obecnie jesteśmy, i związkowych, jeżeli roztropnymi będziemy, nie dopuścimy uciskać ani pomszczenia ich odwlekać nie będziemy, gdy nie odwleka się to co już cierpią. Inni bo skarby mają mnogie, łodzie i konie, a my mamy sprzymierzeńców zacnych, których nie godzi się oddawać na los szczęścia Atheńczykom, ni sądom i ustnym rozprawom pozostawiać rozstrzygnięcie i samym (nam) nie przez słowo uszkodzonym, ale mścić się co prędzej i z całą siłą. A że nam przystoi naradzać się którzy skrzywdzeni jesteśmy, niechaj nikt nie poucza, ale zamierzającym krzywdy wyrządzać raczej przystoi długi czas naradzać się. Uchwalcie więc, o Lakedaemończykowie, godnie Sparty wojnę, i ani Atheńczykom dozwólcie jeszcze wyżej urość ani téż sprzymierzeńców nie zdradzajmy zgoła, lecz z pomocą bogów kroczmy na krzywdzicieli.“
To wypowiedziawszy, rozkazał sam jako Efor głosować zgromadzeniu Lakedaemończyków. Zaczem — ponieważ rozstrzygają (wotują) głosami a nie kamykami — rzecze, że nie rozeznaje, której strony głos mocniejszy, owoż pragnąc gdyby otwarcie wyjawiali swe zdanie, tém skorzéj do wojowania nakłonić, dodał: