Strona:PL Turgeniew - Ojcowie i dzieci.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

rencje z rządcą, ze służbą dworską, z klucznicą. Przed obiadem towarzystwo znowu się schodziło na gawędkę lub czytanie; wieczory bywały poświęcane przechadzce, kartom, muzyce; o wpół do jedenastej Anna Siergiejewna wracała do siebie, wydawała rozkazy na dzień następny i kładła się spać. Bazarowowi nie podobała się ta regularność wymierzona, prawie uroczysta, życia codziennego: „jak gdybyś jechał po relsach“! mówił; lokaje w liberji, służba na paluszkach, obrażała jego zmysł demokratyczny. Twierdził, że skoro już ma tak być, to wypadałoby i obiadować po angielsku, we frakach i w białych krawatach. Mówił o tem jednego razu z samą Anną Siergiejewną. Ta kobieta postępowała w ten sposób, że każdy, bez ogródek, wypowiadał przed nią swoje myśli.
Wysłuchała go zatem i rzekła: — „z waszego punktu widzenia rzeczy macie słuszność, i, bardzo być może, iż pod tym względem jestem „jaśnie wielmożną panią“. Lecz na wsi niepodobna żyć bezładnie, to się znudzi“, — i robiła dalej swoje. Bazarow szemrał, ale prawdopodobnie i on i Arkadjusz dlatego czuli się tak błogo u tej „jaśnie wielmożnej pani“, że życie tutaj „biegło, jak gdyby po relsach“.
Przy tem wszystkiem w obu młodych ludziach, od pierwszej chwili przybycia do Nikolskoje, zaszła zmiana. Bazarow, którego Anna Siergiejewna widocznie wyróżniała, chociaż rzadko zgadzała się z nim, stał się jakoś niespokojnym, a przedtem nie było w nim ani śladu tego uczucia: łatwo teraz bywał przyprowadzany do stanu rozdrażnienia, niechętnie rozmawiał, spoglądał jakoś osowiale i nie mógł usiedzieć na miejscu, słowem: coś go gryzło; Arkadjusz zaś, który ostatecznie wyznał sam przed sobą, że jest