zakochany w Odincowej, zaczął się oddawać tajemnej i cichej rozpaczy. Rozpacz ta zresztą nie przeszkadzała mu być bardzo bliskim Katji, pomogła mu owszem do wejścia z nią w przyjemne, poufalsze stosunki. „Ona mnie nie ocenia! Ha, cóż robić!... Ale to dobre stworzenie mnie nie odpycha“ — myślał, i serce jego znowu doznawało słodyczy podniosłych wrażeń. Katja pojmowała ze smutkiem, że on w jej towarzystwie szuka tylko pociechy i nie odmawiała ani sobie, ani jemu niewinnego zadowolenia napół wstydliwej, napół zaufanej przyjaźni.
W obecności Anny Siergiejewny nie rozmawiali ze sobą: Katja czuła się zwykle nieco skrępowaną pod bystrem spojrzeniem siostry, a Arkadjusz, jak każdy zakochany, nie mógł już na nic zwracać uwagi w pobliżu przedmiotu swojej miłości: było mu zato dobrze sam na sam z Katją. Czuł, że nie może zająć Odincowej; gdy znalazł się z nią w samotności, tracił śmiałość i mieszał się; i ona nie wiedziała, co mówić do niego: był za młody dla niej. Z Katją, przeciwnie, Arkadjusz był jak w domu; postępował względem niej pobłażliwie, pozwalał jej opowiadać wrażenia, wywołane w niej przez muzykę, czytanie powieści, poezyj i inne drobnostki, nie zwracając uwagi na to, albo raczej nie przyznając się przed samym sobą, że go te „drobnostki“ zajmowały. Katja, ze swej strony, pozwalała mu być melancholijnym. Tak więc Arkadiuszowi było dobrze z Katją, Odincowej z Bazarowem, dlatego zwykle układało się wszystko w ten sposób, że obie pary, posiedziawszy jakiś czas razem, rozchodziły się każda w swoją stronę, zwłaszcza podczas przechadzek. Katja ubóstwiała naturę, Arkadjusz lubił ją także, chociaż nie śmiał przyznawać się do
Strona:PL Turgeniew - Ojcowie i dzieci.djvu/127
Ta strona została uwierzytelniona.