ciwszy żonę, przyjechał do Petersburga. Paweł Piotrowicz nie widział się, można powiedzieć, z bratem od tej pory, kiedy ten osiadł na wsi: ślub Mikołaja odbył się w pierwszych dniach znajomości Pawła z księżną. Kiedy ten ostatni wrócił z zagranicy, pojechał był do brata, z zamiarem zabawienia u niego przez dwa miesiące i nacieszenia się jego szczęściem, lecz wytrzymał na wsi tylko przez tydzień. Zbyt wielka panowała różnica między obydwoma braćmi. W roku 48-ym różnica ta była już daleko mniejsza. Mikołaj stracił żonę, Paweł swoje wspomnienia; po śmierci księżny usiłował już nie myśleć o niej. Lecz Mikołaj zachował wiedzę życia spędzonego prawidłowo, syn rósł mu w oczach; Paweł zaś przeciwnie, ponury i samotny, wstępował w ten posępny okres zmierzchu, okres, w którym żal jest podobny do nadziei, nadzieja do żalu, w którym młodość już minęła, a starość nie nadeszła jeszcze.
Ta epoka była przykrzejszą dla Pawła Piotrowicza, niż dla kogokolwiek innego: straciwszy przeszłość, wszystko wraz z nią stracił.
— Nie zapraszam cię teraz do Maryina, — odezwał się doń pewnego razu Mikołaj (nazwał tak swoją wioskę na cześć żony), — znudziłeś się już tam i za życia nieboszczki, teraz więc, jak sądzę, umarłbyś z nudów.
— Wtedy byłem jeszcze głupi i zbyt zajęty, — odrzekł Paweł — teraz uspokoiłem się, jeśli nie zmądrzałem. Dlatego też, jeżeli pozwolisz, gotów jestem na zawsze obrać sobie mieszkanie u ciebie.
Zamiast odpowiedzi, Mikołaj uściskał brata; jeszcze atoli pół roku upłynęło od tej rozmowy, zanim Paweł Piotrowicz zdecydował się urzeczywistnić
Strona:PL Turgeniew - Ojcowie i dzieci.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.