Strona:PL Turgeniew - Ojcowie i dzieci.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

nas gniotą najgrubsze przesądy, kiedy, wszystkie nasze towarzystwa akcyjne upadają wyłącznie z tego powodu, że brak im ludzi uczciwych, kiedy nawet samo zniesienie poddaństwa, o które się rząd stara, może się nam nie powieść, dlatego, że nasz chłop gotów okraść samego siebie, byle tylko w karczmie napić się wódki.
— Tak, — wtrącił Paweł Piotrowicz: — tak; panowie przekonaliście się o tem wszystkiem i postanowiliście nie brać się do niczego na serjo.
— Tak postanowiliśmy nie brać się do niczego, — wyraźnie powtórzył Bazarow.
Począł nagle gniewać się sam na siebie oto, że się tak szeroko rozwodzi w rozmowie z tym panem.
— Tylko urągać?
— Tylko urągać.
— I to się nazywa nihilizmem?
— I to się nazywa nihilizmem, — znowu powtórzył Bazarow, tym razem szczególnie szorstko.
Paweł Piotrowicz zlekka przymrużył oczy.
— Otóż to! — wyrzekł dziwnie spokoinie. — Nihilizm jednak ma zaradzić wszelkiemu złemu; a wy panowie, jesteście wybawcami, bohaterami. Wspaniale! Dlaczegoż atoli wyśmiewacie się z innych, którzy przecież tak samo jak wy zło wskazują. Czyliż i wy nie rozprawiacie podobnie, jak drudzy?
— Popełniamy wszystkie grzechy, ale z pewnością nie ten, — wycedził Bazarow przez zęby.
— Więc cóż? Alboż działacie? Może się zabieracie do działania?
Bazarow nic nie odpowiedział. Paweł Piotrowicz drgnął nieco, ale natychmiast zapanował nad sobą.
— Hm!... Działać, burzyć... — mówił dalej. —