Jeśli przeciętny czytelnik kojarzy nazwisko Kasprowicza z Hymnami, jeśli, najniesłuszniej zresztą, przecenia Hymny na niekorzyść późniejszych utworów, to jest w tem i pewien trafny instynkt. Czuje on, że Kasprowicz to nie opowiadacz ani wirtuoz tylko, — że jego poezja to wulkaniczna siła, wyrzucająca żar przeżyć całej duszy, wszystkich jej pokładów, — nie wzruszeń estetycznych tylko, ani przelotnych nastrojów. A w Hymnach ten charakter twórczości uderza, bije w oczy. Zrozumiały również jest stosunek modernistów do Hymnów Kasprowicza: Gdy »czyści esteci« czepiali się szczegółów — inni przesadzali w epitetach pochwalnych, czuli bowiem, że Kasprowicz zrealizował to, co za cel sztuki uważali: dał spontaniczny »przejaw duszy«, swojej i zbiorowej zarazem, dał ów »absolut«, w którym jednoczą się przeszłość duszy i jaźń narodowa i wznoszą się na wyżyny prawdy metafizycznej. Lecz moderniści nie zdawali sobie sprawy, że ostatecznem kryterjum prawdy dla nich była literackość, a ich metafizyka była... też rodzajem literatury. Dla Kasprowicza to, co pisał, nie było literaturą — było prawdą. Gdy począł mówić bez literackich symboli, z prostotą, dla której modernistom brak było zmysłu, gdy coraz wyraźniej okazywało się, co jest dźwignią jego życia duchowego — struktura moralna, gdy coraz wyraźniej sztuka jego nabierała cech monumentalnej tężyzny, słowem, gdy odsłoniły
- ↑ Rozdział ten obejmuje również analizę poematu Na Wzgórzu Śmierci, stanowiącego jedność z hymnami, wyśpiewanemi »ginącemu światu«. Pierwodruk tego poematu ukazuje się w 1897 r. Pierwodruki poszczególnych hymnów pojawiają się w czasopismach w latach 1899, 1900 i 1901 r.