symfonja powstająca żywiołowo, samą naturalną »logiką« procesu twórczego komponowana, przeważnie niejednolita, ale zawsze potężna. Gdy w poemacie dramatycznym Na Wzgórzu Śmierci nie dramatyczność, ale liryka refleksyjna dominowała, tu, w Hymnach, odwrotnie: nieokiełzana, potężna, żywiołowa dramatyczność jest panującym pierwiastkiem. Dramatyczne momenty, akcentowane, jakby tytanicznemi uderzeniami, niebywałą siłą ekspresji, przechodziły tu nieraz w świadome dysonanse, »przepaścią słowa« oddzielające biegunowo różne stany ducha, albo, niby błyskawica, odsłaniały rozległy horyzont wizyj. W tej dramatyczności, w tem malowaniu, jest coś pokrewnego ówczesnemu malarstwu impresjonistyczno-nastrojowemu, symbolicznemu. Jest w tych wizjach coś z poszarpanego chmurami nieba, coś dającego się przyrównać do zgrozą przejmujących, oślepiających blasków białości w drzeworytach Vallotona lub do symbolów malarskich Muncha, ale i coś swoistego, niepowtarzalnego, jedynego na świecie: liryczna, monotonna rozlewność pól polskich. Obok siły dramatycznej, wizje są tu najcenniejszym walorem artystycznym, najbardziej frapującym, najsilniej w symbolice swej sugestywnym elementem. Podczas gdy wśród akcentów dramatycznych ten, kończący Dies irae: »Niech nic nie będzie! Amen! Bo cóż być może, jeślim ja zaginął« — zdaje się być w grozie swej najpotężniejszym — trudniej, zaiste, wybrać z pośród bogactwa wizyj. Którą z nich uznać za najwspanialszą? Czy wizję głowy w cierniowej koronie, czy ów pochód upiorny ze Święty Boże, czy ów straszny, rosnący las krzyży z Dies irae?
Wspomniałem o analogji ze współczesnem malarstwem impresjonistycznem, symboliczno-nastrojowem, z własnego bowiem doświadczenia wiem, iż kto odzwyczaił się od sztuki owych czasów, ten nie może zająć należytej postawy estetycznej wobec artyzmu Hymnów. Kto nie obejmie obrazów w Hymnach jako wielkich całości malarskich, impresjonistyczno-symbolicznych, przeznaczonych do działania przedewszystkiem nastrojowo, kto nie podda się bezwolnie żywiołowi dramatycznemu, a będzie mierzył tę sztukę innemi, obcemi temu stylowi kryterjami, lub będzie rozważał na chłodno kompozycję, będzie wchodził w szczegóły, zamiast brać je
Strona:PL Twórczość Jana Kasprowicza.djvu/048
Ta strona została uwierzytelniona.
43