Ale nietylko na wzniesieniu się do symbolów, wyrażających idee ogólnoludzkie i metafizyczne, polega wrażenie pełni i szerzy w Hymnach. Wrażenie to podnoszą wzbierające fala za falą uczucia, rozlewające się w jakimś nadmiarze, nie mającym granic, i wizje gigantyczne, rozległe, snujące się niby pasma widm, ginące w bezkresach. Styl — to wzbierający rozszalałym nurtem, to przechodzący w tok rozlewny, powolny, ogarniający szczegóły, refleksyjno-rozpamiętujący, — wrażenia tego dopełnia.
Wyobraźni słuchowej narzuca poeta równie szeroką skalę tonów: Od swojskiej piosenki, »co się kołysze po krzach, po lesie«: »A grajże mi, piszczałeczko, graj« — przewijającej się niby najrzewniejsze wspomnienie chłopięctwa poety, aż do organowych brzmień Salve Regina.
Forma hymnów i wrażenie szerzy wynika również z charakteru socjalnego tej poezji: mają być one wyrazem uczuć zbiorowości, więc niby chóralnym śpiewem miljonów, unoszącym się pod sklepienie niebieskie, ogarniającym wizję pochodów nędz i bólów ludzkich. Głos hymnu ma być brzemienny odwieczną pieśnią ludzkiej tęsknoty, wchłonąć ma cały ogrom zła i bólu świata. Roztoczyć mają te hymny i tę pustkę zgrozą przejmującą, w której ginie dusza, odtrącona przez Boga, ukazać mają nieskończoną dal, w jakiej ginie niedosięgły cel dążeń ludzkich.
W Hymnach poczucie powołania przejawia się nietylko jako motyw pieśni, ale się realizuje w tej pieśni jako w czynie. Oto »powstał z tej ziemi« syn ów i głosem ziemi przemawia do Stwórcy. Ma bowiem w sobie »jej trud, jej tajemniczy jęk«. Jest tym, który
Zebrał z jej chat
Żalniki łez
I czekał, aż przyjdzie wybawienia kres...
Pieśniarz jest zarazem i pośrednikiem w objawieniach niepojętych prawd wieczności, albowiem »w odległych przepaściach« jego duszy »jęły się budzić echa tego słowa, co w płomienistem rodziło się krzewie« (Salve Regina).
Naprzemian, to utożsamia się z grzmiącym głosem, to z najsmutniejszą skargą ludzkości; to sam zda się uczestniczyć w tym