sów, stał się »tak lichy, jak ja« i »doczesności okryty łachmanem«.
»Dla człeka złem jest największem zwątpienie« — powiada jedna z postaci Na Wzgórzu Śmierci. Ono szarpie duszę poety i najpotężniejszy wyraz wydobywa. Walka i wyzwanie stanowią jedną z form obcowania z Bogiem; straszniejszą od walki jest groza nicości, jaką uczuwa wątpiąca dusza. Nagie, puste szczyty Wzgórza Śmierci — oto ów okropny dreszcz lęku duszy, nie widzącej Boga. Samotność i lęk straszliwy duszy oderwanej od Boga, »zgubionej«, otchłań i mękę »wygnanej z Raju«, w całym tym cyklu Kasprowicz wyraził najgłębiej. Miarą tęsknoty duszy, spragnionej bóstwa, jest dłużenie się w wieczność jej osamotnienia. Dlatego najgłębszą skargę duszy wygnanej z Raju zawiera to wyznanie:
Tysiącem lat niewysłowienie
Strasznych męczarni zdała mi się chwila,
Ta jedna chwila, kiedy me wołania
Bez echa brzmiały w miesięcznym okręgu,
Budząc li przestrach u ludzi. Tysiącem
Długich, tak długich lat, że snać wiecznością
Był mi rok każdy.
Jedna z najgłębszych koncepcyj całego poematu polega na tem, że żądza grzechu jest pragnieniem zapomnienia, ucieczką przed pustką i lękiem; dlatego to wygnana z Raju dusza tęskni do Lucyfera. I odwrotnie: grzesznik Judasz w koncepcji Kasprowicza — to dusza nie czująca Boga, osamotniona.
Przeraźliwy lęk jest miarą grozy, jaką przejmuje duszę świat bez bóstwa. A lęk ten wyraża poeta i w hymnach, tym często pojawiającym się w jego poezji, umiłowanym symbolem spadającego w przepaść głazu:
Któżby się trwożył
szelestu śmierci,
któżby się lękał kamienia,spadającego w czarną głuchą, przepaść!
pyta Judasz, ale przecie nie może oprzeć się temu poczuciu grozy nicości.