Strona:PL Twórczość Jana Kasprowicza.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.
59

wszystkiego. Kamień, który urwał się nagle od wieczyście, zda się, nieruchomych turni i, spadając w przepaść, w proch się rozsypał — oto obraz prawdy jedynej. Imię tego świata — doczesność:

Chorzy mający umrzeć jutro gromadzą się na obiad... — Pod płotem czernieje lichy pniak limby — za rok zwiędnie do szczętu.

Opowiadania o Paryżu owiane są smutkiem nie śpieszącego nigdzie wędrowca. Ta sama półobojętna ciekawość smutku, tęsknota, świadoma, iż niema dlań celu ni przystani — więc pragnąca choć ich złudy, wyczuć się daje na dnie opowiadań o odwiedzinach stron rodzinnych (Chałupa, Filozof).

Ja nie umiem już chwycić za kij pątniczy, przepasać się szkaplerzem, zmieszać z tłumem moich najbliższych braci,

skarży się teraz poeta w opowiadaniu Starożytny kościół. Znużenie bezcelową wędrówką utrwala się w nieukojone przeświadczenie, że ze smutkiem tym umrze on, »śmieszny, samotny włóczęga«.
Niemasz w tym zbiorku wizyj podobnych do procesyj ku dalekiej świętości.
Losy bohaterskiego konia, rwącego się naprzód »jakby chciał wieszczym krzyczeć głosem, iż życie jest tylko drogą do wspaniałej śmierci«, krwawem obluzgał poeta szyderstwem, by znów gdzieindziej, raz jeszcze ukazując prawdę naszych »triumfów«, przesłać jej zamierający uśmiech najczulszego współczucia:

Grudę długiej jednostajnej drogi ciężkiemi rozciera kopytami chude, zleniałe szkapsko, wlokąc za sobą dziurawy półkoszyk. Pogania je, pośród garści grochowin, nędzny człeczyna w siwej, na uszy zaciśniętej czapce... A za tym triumfalnym rydwanem życia — sztykut! sztykut! kuleje napół obłąkany, dopiero co z więzienia wypuszczony podpalacz.

To już nie obraz rodzinnych pól, to prawda ludzkich dążeń, odbita w tem nowem, odmiennem spojrzeniu poety.

∗                         ∗

Uchwyciwszy ten nastrój, dominujący w pierwszych opowieściach poetyckich tego zbiorku, zdajemy sobie sprawę z jego