wszystkiego. Kamień, który urwał się nagle od wieczyście, zda się, nieruchomych turni i, spadając w przepaść, w proch się rozsypał — oto obraz prawdy jedynej. Imię tego świata — doczesność:
Opowiadania o Paryżu owiane są smutkiem nie śpieszącego nigdzie wędrowca. Ta sama półobojętna ciekawość smutku, tęsknota, świadoma, iż niema dlań celu ni przystani — więc pragnąca choć ich złudy, wyczuć się daje na dnie opowiadań o odwiedzinach stron rodzinnych (Chałupa, Filozof).
skarży się teraz poeta w opowiadaniu Starożytny kościół. Znużenie bezcelową wędrówką utrwala się w nieukojone przeświadczenie, że ze smutkiem tym umrze on, »śmieszny, samotny włóczęga«.
Niemasz w tym zbiorku wizyj podobnych do procesyj ku dalekiej świętości.
Losy bohaterskiego konia, rwącego się naprzód »jakby chciał wieszczym krzyczeć głosem, iż życie jest tylko drogą do wspaniałej śmierci«, krwawem obluzgał poeta szyderstwem, by znów gdzieindziej, raz jeszcze ukazując prawdę naszych »triumfów«, przesłać jej zamierający uśmiech najczulszego współczucia:
To już nie obraz rodzinnych pól, to prawda ludzkich dążeń, odbita w tem nowem, odmiennem spojrzeniu poety.
∗ ∗
∗ |
Uchwyciwszy ten nastrój, dominujący w pierwszych opowieściach poetyckich tego zbiorku, zdajemy sobie sprawę z jego