Strona:PL Twórczość Jana Kasprowicza.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.
63

Świat odarty z wartości moralnych, świat potwierdzający naszą, wraz z naszemi wartościami, samotność — i groza tego poczucia — oto źródło rozterki i rozłamu. Bóg umarł, prawdą bowiem jest śmiertelność, efemeryczność wartości, i trwałość tego, co im zaprzecza. Dla duszy świat taki jest wtedy moralną próżnią, otchłanią nicości — groza śmierci jedynem nie złudnem obliczem życia. Obcowanie z moralną pustką świata jest obcowaniem ze śmiercią. Kto przejrzał tę istotę życia — dla tego stała się ona zjawiskiem powszedniem, ot dobrą znajomą »Panią Śmiercią«, odwiedzającą poetę o zmroku (Pani Śmierć).
Śmierć może być jedyną mistrzynią takiego życia, w którem ona jedna jest trwałą, »objektywną« prawdą, mistrzynią »tej dumnej królewskiej bezwzględności, z jaką traktuje życie«. Majestat — to jedno z oblicz śmierci, które ma dla łaknących obcowania z wiecznością, — jest ona najwyższą pięknością, jako trwała, niezmienna inkarnacja bytu. Jest litością, gdy życie jest tylko zagładą. Lecz inne jej oblicze przejmuje straszliwym lękiem nicości, zaraża gorączką pośpiechu w używaniu życia — tak śmieszną i godną politowania, jak owe zaloty i harce wyprawiane podczas jesiennej przechadzki z »Panią Śmiercią« w celu zamanifestowania wobec niej swej krzepkości. Jeśli prawdą, kryjącą się na dnie życia, jest nicość — takim wydaje mi się istotny sens tej alegorycznej i groteskowej opowieści, — wtedy wszelkie pragnienie życia, odartego ze świętości, ma posmak cynizmu. Jest ono wtedy głupią, trywjalną chucią ku... marze, kryjącej kościotrup, obmierzłem gżeniem się tworów jednodniowych.
Wątpienie o trwałości wartości, o moralnym sensie życia, musi wreszcie podkopywać wiarę i w same wartości, z któremi usiłujemy żyć w tej pustce. Wówczas to i wzniosły monument zmagań duszy ze złem — dzieło poety, cały gmach wartości — chwieje się w posadach, jest jednym »walącym się domem«. Rozterkę, chaos uczuć, wzmaga jeszcze to, że samo wątpienie o wartościach, skazanych w świecie tym na zagładę, odczuwa się jako zdradę wobec nich, opuszczenie w najstraszliwszych dla nich chwilach. Wszelką już chęć życia, swobody, odczuwamy wtedy jako cynizm — i naod-