bodźce sugestywne się znajdują. Lecz moc sugestywnego działania tych Kasprowiczowych najprostszych wyrzeczeń o liściach dzikiego chmielu lub ognisku pastuszków jest tak wielka, nieprzeparta i nieomylna nietylko dzięki kontekstowi, w jakim się znajdują. Z jednego tonu uczuciowego rodziły się te tak pozornie dalekie, tak niemające z sobą przyczynowego czy logicznego związku, porównywane i zestawiane obrazy, i ta jedność nastrojowa otwiera przed nami tajemnicę ich treści.
To samo pragnienie ogarnięcia nieogarnionych wzruszeń, wypowiedzenia splecionych, niedających się wypowiedzieć głębin, które kazało poecie we Fragmencie i w Nie zgasłaś pieśni rozsnuwać wątek w nawarstwiających się, jak lawina, okresach — jakby w nieskończonem poszukiwaniu coraz jaśniejszej metafory, zbożnem, troskliwem zbieraniu wszystkich cech ku budowie wszechogarniającego symbolu, lub wreszcie wypowiadać się w irracjonalnych zestawieniach refrenów i dwuwierszy — tu inny obrało środek. Taka jest właśnie rola tych niby dygresyj i nawiasów, wplecionych do poematu Savitri, w rodzaju tego uczuciowego jego »streszczenia«:
Ta-ci prastara jest pieśń
o liściach dzikiego chmielu,
oplatających przyzbę mej chaty,
o zżółkłem dzisiaj, w tę porę jesienną,
ustronnem gronie modrzewiów,
o piasku, co się unosi z pod kół
ciężkiego wozu,
o zgasłych płomieniach gwiazd;
o głuchem echu siekiery,
twarde rąbiącej pnie...
..............
Tworzył je poeta w tych chwilach najwyższych zdumień i przejrzeń, gdy wszystkie prawdy życia spływać się zdają w jedną jedyną — niewyrażalną i niepochwytną. Ta sama barwa, jaką ma dla nas życie i nasza o niem prawda, staje wciąż przed oczyma: jest ona i w tych ponadmiar wielkich, nieogarnionych symbolach sztuki indyjskiej, prawiącej o dziewięciotysięcznych latach oczekiwań, i w piasku osypującym się z pod kół ciężkiego wozu. Do tych