dwoistem proroctwem o bohaterze (»Na wierchu stanie promiennym, — albo się zwali w ciemnie —«), taki dodaje poeta prosty, jakby dla siebie pisany »komentarz«:
To »albo« w waszej, odwiecznej balladzie
Wielce jest śmieszne, gdyż wam, dobrzy ludzie,
Wiadomo wszystkim, jak mrok się kładzie
Na ścieżki życia — znienacka, gdy w trudzie
Człek, zda się, doszedł pod sam szczyt... Napewne
Wiecie, że zginął ten, co chciał królewnę
Posiąść zaklętą... Stanął mu na zdradzie
Skryty żleb śmierci...
Rozwój Kasprowicza, jak rozwój kolosu, jest zawsze powolny, ciężki, pełen nawrotów, sprzeczności i oscylacyj. Usiłując między owem tak i nie, które są prawdą tego zbudowanego na kontrastach ducha, wskazać nieśmiało drobną ścieżynę orjentacji, widzę w tych utworach o charakterze balladowym, mimo oscylacji, dążność do ściszenia, prostoty i bezpośredniości wyrazu. Analogiczną tendencję wskaże analiza innych utworów lirycznych tego okresu.