Dlatego ta pieśń jest dlań »nowych zwiastowań świętą, bożą strawą«, dlatego pyta z lękiem, czem byłaby jego dusza bez pieśni, bez tej »komunji słowa«.
Jeśli życie religijne jest wsłuchiwaniem się w echa głosu własnych tęsknot, słanych z grani przepaści w nieskończoność, jeśli jest przeżywaniem siebie raz jeszcze w bóstwie, przez siebie stworzonem, — to nietylko przez swą treść, ale i przez sam akt i proces twórczy ta poezja jest nawskróś religijna[1].
Dlatego też tak zmienne jest oblicze Boga w Kasprowiczowskiej poezji, że wciąż tworzy się ono na nowo w żywym procesie przeżyć religijnych. Ale pieśń nie jest jedynem medium obcowania poety z Bogiem, jest tylko jedną z form tego obcowania. Jak wiara i zwątpienie, występujące naprzemian, cechują całe życie religijne poety, tak też i stosunek jego do pieśni tym samym podlega wahaniom. W chwilach uniesień wiary pieśń jest tą, która mieści »szumy i szepty, z za niewidzialnych płynące granic«, ale w najgłębszym mroku duszy żyje wciąż utajone zwątpienie, pustką i niemocą przejmujące przeświadczenie o narzędziu pieśni,
Że wobec Niego głuchem jest i niemem,
Chociażby miało w sobie wszystkie struny,
Na których wichry wygrywają hymny,
Rozdzierające dziko słodkie węzły
Pomiędzy nami a Nim...
∗ ∗
∗ |
Bezpośredniość wyrazu przeżyć intymnych o charakterze metafizycznym ukazuje nam tu z całą wyrazistością ducha poety, a nawet jego przeszłość. Postawa etyczna widnieje już w przeżyciach religijnych, z któremi się splata, pozostaje mi tylko dopełnić wyobrażenie o niej kilkoma rysami. Wielce są one znamienne dla poety, co twórczość swą rozpoczynał wierszem Nienawidzę:
- ↑ W ostatnim rozdziale, str. 188, wyjaśniam, w jakiem znaczeniu używam słowa »religijny«, mówiąc o poezji Kasprowicza.