Będą one dla niego zawsze szyfrowem pismem jedynych porozumień, zaznaczanych raczej, niż wyrażanych przez słowa, szczelniej od tajemnicy kryjących tę nieodgadniętą atmosferę konkretnych przeżyć. Jak to, co powiedziałem na początku, zdają się potwierdzać słowa jednej z tych liryk: »Wre w mojem wnętrzu chmurny ogrom toni«, tak i ostatni mój sąd zbiegać się zdaje z innem twierdzeniem poety:
...i słowa,
Których dźwięk każdy w krwi mej broczy,
Zawarłem w księdze tajemnej: niech chowa
To, co me tylko rozumieją oczy.
Poezje te poniekąd są nieprzeniknione, mają często ów język powoływania się na obrazy wspólnych wspomnień, język skrótów, obejmujących obszary i przepaści uczuć; wykazują często brak troski o kompozycję, która jest zmienna i podatna tokowi napływających wzruszeń — wszystkie cechy rzeczy, przeznaczonych nie dla ogółu.
Pisane w formie najszerszych uogólnień, jak życie i śmierć, niewiara i ufność, kryją one zawsze drugą treść, bezpośrednią. Ale właśnie ten język uogólnień i transpozycyj na odpowiadające im uczuciowo walory metafizyczne jest czemś obosiecznem. Kryjąc jedną treść, odsłania inną, czyniąc poezje inaczej czytelnemi dla obcych, otwierając przed nami księgę życia. Wątpienie, jak zawsze tak i tutaj, jest źródłem głębokiego pasowania się z sobą:
...życie naukę
Daje nam gorzką, że człowiek, w nadzieję
Zamykający swą duszę, zostanie
Wybrańcem trwogi...
.............
.............
...wtedy najwcześniej
Choćby największe maleją ogromy,
Gdy nam się zdaje, że się już nie prześni
Nigdy a nigdy ten Raj — dziś stracony —
Z serc lekkomyślnej urodzon przysięgi.
Więc i liryki miłosne odsłaniają nam znowu jego odwieczną walkę między zwątpieniem i wiarą, jego żywiołowe porywy, którym