szu Kapłanka boża Mamja, nacechowanym klasycznym, niewzruszonym spokojem.
Symboliczny dla całego zbiorku, najpełniej wyrażający postawę poety w tych lirykach jest przepiękny wiersz Cicho za nami sunie cień żywota. Jakżeż wymowny jest fakt, że poeta uczynił tłem swego obrazu pogodny, słoneczny pejzaż wrześniowy. Wtedy to, w tych dniach jesiennych życia, widzialnym staje się ów nieodstępny milczący towarzysz, gdy cała treść minionych przeżyć spływa w jedność — w niepochwytny cień. I wtedy objawia on najgłębszą prawdę naszego życia, a ta brzmi dla poety:
Tak! szliśmy sami, a jednak nie sami,
Szliśmy bezsilni, jednak pełni siły.
Słabość na myśli mając, obaj przecie
Czuliśmy w duszy, że moc nam jest bliska.
Nie w jakości tylko, w pięknie jakiejś jednej inkarnacji życia, na której spocznie wzrok miłosny, leży cały walor tych chwil i zadum jesieni: czasami najpiękniejszy kształt życia wyznacza tylko punkt zatrzymania się w bezinteresownej kontemplacji. Czar spełniania się, aktualizowania w tej jednej inkarnacji całej istoty życia — oto walor tych chwil. Wówczas chwila i dane w niej zjawisko są jakby konkretną formą, w której wyczuwa się płynny, mgnienie trwający kształt fali życia. Chwile te zdają się być dane poto, by chwytać poprzez nie urok mijania, wciągać w siebie, jak zapach jesiennego listowia, wspomnienia wszystkich chwil, spływających w tę jedną; ściszyć wszystkie fale, zatrzymać się i spojrzeć w klasycznie nieodmienne, a nieodgadnione oblicze życia:
Stać w tem obliczu gór! Z zapartym w łonie
A tak swobody pragnącym oddechem,
Patrzeć bez żalu, jak na wieki tonie,
Z lasów i zdrojów nie złączona echem,
Ta niźli oddech krótsza, jedna, błoga
Chwila pragnienia!
Takie są chwile, które wiodą ku, stanowiącemu najwyższą wartość duszy, skupieniu Księgi ubogich.